Folwarkowo
Indor Dondor z natury rudawy
Taniec swój dalej prowadzi niemrawy
Ponownie królem obejścia wybrany
Socjotechnicznie w mądrość przebrany
Kogucik młody czasami obwieszony
Zapiał zza pleców guru niekarcony
To wszystko dla mnie były prezenty
Aż nocnika zażyczył z krzyku padnięty
Ślepa kura na piechotkę ziarnko dłubie
W ciemno łapie co Dondor wyskubie
Przy tym rodzinka cała jej na grzędzie
W kurnikach wszystkich wygodnie zasiędzie
Gąska Stefanka po obejściu hasała
Muszki przy tym na obiad łapała
Latając dumna jako motyli paw
Bo znudziły ją mirabelki i szczaw
Sowa przyjaciół gościła z życzliwości
Przy stoliku zasiadło wielu jegomości
Rozmowy prowadząc niby służbowe
Taśmą związane w kwiatki papierowe
Pierwszy wszedł Noblista minister ot tajny
W kamieni kupie prowadził dyskurs złotodajny
Przy stoliku suto nakrytym z bankową belką w oku
Przewidziałeś polską przyszłość rudego proroku
Zegarkowy kogucik do sówki pośpieszył
Tajemnicę podatkową świeczce powierzył
Parafina się tekstem ciężkim na taśmę wylała
Oficjalnie porady prawnej tylko udzielała
Rok cały folwark chodził do sowy jadać
Salonik nowy grzybki nie zdążyły zbadać
Dużo opowieści ciekawych nam się szykuje
Jedynie reakcji honoru Dondora brakuje
© autor Edyta Maria Franczuk